niedziela, 23 maja 2021

#51 Termodynamicznie i Kwantowo o Czasie, czyli jak Odwrócić Nieodwracalne

 


0. Wstępniak Naczelnego.

A kto to czyta?

Nocne, pazerne mole naukowe, które nie stronią od buszowania po Internecie w poszukiwaniu coraz to ciekawszych zakamarków fizyki.

Tym razem przez małe 'fi', bo wkraczamy na nieznane dotąd tory termodynamiki kwantowej.

Sam się natknąłem na trzy ciekawe fakty.

Termodynamika i jej prawa to swoisty pomost między klasyczną fizyka newtońską, bo do połowy, a raczej do lat ~70 XIX wieku prym wiodły obliczenia piłek spadających z krzywej wieży w Pizie, w porywach prawa Maxwella postulujące fakt, że światło jest falą elektromagnetyczną (jednak Maxwell zaproponował, by światło było falę, a to daleko od korpuskularnych teorii, które miały pojawić się dopiero w następnym wieku), a fizyką kwantową w czystej postaci.

Co więcej, prawa termodynamiki są... niepodważalne. Do tej pory nie udało się ich zanegować, są niczym prawa Newtona dotyczące kinetyki - ale traktują o energii.

Ciekawe, że wraz z eksplozją rozwoju cywilizacji związanej z rewolucją przemysłową, pojawiły się prawa termodynamiki. A one mówią o tym, jak energia, w tym cieplna, przejawia się, zachowuje oraz zmienia, głównie w odniesieniu do silników, pracy i wykorzystaniu energii w praktyce.

To w XIX wieku. Dziś wiemy, że można rozpatrywać termodynamikę również na poziomie kwantowym. Zaś wprowadzenie tzw. Demona Maxwella było pierwszym krokiem, jaki został wykonany w kierunku połączenia cząsteczek (blisko kwantów, prawda?) i staremu dobremu wyobrażeniu o energii, ruchu i siłach.

Tak to widzę. Dlatego termodynamika kwantowa tak mnie zainteresowała. Postaram się przybliżyć Wam swoją fascynację, kto wie - może to początek nowego cyklu? Tymczasem...

1. Wstęp do termodynamiki z pominięciem wszelkich encyklopedycznych Mądrości. @diesphys to nie encyklopedia, co najwyżej Kronika Fizycznego Mąciwody. Termodynamiki Kwantowej. Bo dziś wszystko musi być kwantowe. I naukowe. 

Co to jest ta entropia? Pytali mnie na fanpage'u, odpowiedziałem zgodnie ze swoją wiedzą, ale właściwie nie błysnąłem niczym nowym. Entropia to stopień nieuporządkowania układu. A właściwie - miara stopnia chaosu, jaki istnieje w układzie izolowanym. Albo ilość możliwych stanów, w jakich może znaleźć się dany układ. 

Chwila, kolego, rozpędziłeś się. Układ? Jaki układu? Warszawski, a może jakiś kartel i kokaina? Układ izolowany? Co to, układ Warszawski owinięty taśmą szczelnie opinającą? Izolacyjną nawet? O Boże, Boże, Bożenko =)

Chaos w układzie. Dobra. Przebrała się miareczka. Za głupi jestem, żeby wytłumaczyć te pojęcia w sposób wyczerpująco-satysfakcjonujący, ale nie aż tak głupi, żeby zostawić je bez wyjaśnień. Dwa, a właściwie trzy. Tam są dwaj, no a tutaj trzeci, że zacytuję Klasykę =)

Jednym słowem, co o sobie - może i Laik, ale nie aż Tłuk.

1.a) Entropia - z czym to się je, a właściwie czy w ogóle powinno się to jeść.

Entropia. Moi mili. Stopień nieuporządkowania układu izolowanego. Druga zasada termodynamiki głosi, że w układzie izolowanym entropia pozostaje stała lub zawsze rośnie. Wiem, dużo tego, ale to wszystko jest tak wspaniałe, że piszę powyższe, nadymając się niemal.

Postaram się mówić własnymi słowami, a nie przytaczać nieskończone cytaty. 

Entropia to taka wielkość fizyczna, która mówi nam, jak bardzo układ jest uporządkowany. Czyli - im większa entropia, tym większy chaos. Oczywiście, tu pojawia się główna zasada - wszystko dąży w kierunku od uporządkowania do chaosu. Widzieliście kiedyś uporządkowane (ja wiem, jajko uporządkowane, ale pomińmy milczeniem owo [ab ovo - od jajka, czyli od początku] sformułowanie =)) jajko? To takie jajko, które jeszcze nie zostało rozbite. I  już tłumaczę, jak to jest.

W jajku mamy żółtko, białko i skorupkę. Prosty układ, na dodatek zamknięty, bo jajek się nie otwiera =) 

Ale - spadło nam jajko na podłogę. I co widzimy? Rozwalone, pomieszane białko z żółtkiem, gdzieś tam walają się szczątki skorupki, a kurczaki latają po ścianach, w tę i nazad =)

W drugim przypadku mamy więcej chaosu. Większe wymieszanie, niż na początku, kiedy jajko leżało na stole i było grzeczne. Takie uczesane jajko. A potem - poszło w tango i mamy jajecznicę. Czyli - jajko uporządkowane -> proces spontaniczny -> jajko na podłodze, nieuporządkowane.

I tu właśnie tkwi kruczek. Proces spontaniczny. Czyli - gdybyśmy tak wszystko pozostawili własnemu biegowi, poszłoby jak nic w stronę większego chaosu, niż było na początku. Widzieliście kiedyś spontaniczne jajko wturluwywujące się z powrotem na stół, składające się do kupy, z jajecznicy w jajko? Z jajka w jajecznicę tak, ale w drugą - ekhm, ja nie widziałem, ale może ktoś z Was tak? Jeśli odpowiadacie sobie w duchu twierdząco - piszcie do mnie nawet o 3 w nocy!

Albo weźmy taki pokój nastolatka. Spontanicznie, gdy w nim nie sprząta, z dnia na dzień pojawiają się brudne skarpetki, koszulki, długopisy, zeszyty, coraz więcej, i więcej... Dopóki nie przyjdzie rodzic i nie powie - Ordnung!

Ale gdyby nic nie powiedział, zarosłoby wszystko brudem. Mam na myśli to, że bez ingerencji w układ idzie on samoczynnie w stronę chaosu, choćbyśmy nie wiem jak się starali, nie da się inaczej (oczywiście bez interwencji).

I ów proces postępuje z czasem. Czas ma kierunek, od przeszłości, do przyszłości. W przeszłości układ izolowany był w porządeczku. Potem się coś tam stało, jakiś facet przechodzi w stronę lodówki, strąca jajko, i potem nie ma wyjścia - nie ma kiełbasek na obiad, jest jajecznica z podłogi =) 

Przeszłość w układzie izolowanym, pozostawionym samemu sobie, dopuszczając spontaniczne zmiany, oznacza większy porządek na starcie, przyszłość to większy chaos. Entropia rośnie w miarę upływu czasu. A może to czas ma kierunek zgodny ze zmianą entropii? Pojęcie termodynamicznej strzałki czasu to zagadnienie tak głębokie, tak niesamowicie wciągające i niemal magiczne, że pozostawię sobie miejsce, na osobnym temacie to poruszymy.

Wiemy tylko tyle - entropia zawsze rośnie w układzie izolowanym, pozostawionym spontanicznej zmianie. Albo pozostaje taka sama. Oczywiście z upływem czasu. A czas jest skierowany od entropii mniejszej do większej. I to też jest własność niepowtarzalna. Otóż do dziś nie zaobserwowano spontanicznego procesu w kierunku odwrotnym [w układzie klasycznym], czyli malejącej entropii przy upływie czasu od przeszłości do przyszłości. Gdyby taki proces miał miejsce, wtedy pamiętalibyśmy przyszłość, a nie przeszłość, a kierunek strzałki czasu by się zmienił! Poważnie! 2 zasada termodynamiki jest niepodważalna, nie żadne strzałki czasu. Strzałka czasu jest własnością emergentną, procesem, nad którym wielu naukowców nadal jednak się zastanawia: czy jest bardziej fundamentalną własnością, niż 2 zasada termodynamiki.


To wszystko się tak cyklicznie powtarza, czas nadziei, człowiek z żelaza =)

Zagadnienie totalnie zagmatwane, ale kierując się zwykłą logiką, można wysnuć czasem zbyt daleko, daleko w sensie wykraczającym ponad nasze codzienne wyobrażenie, idące wnioski. Skutek i przyczyna także mieszczą się w zagadnieniu strzałki czasu, entropii i ogólnie - termodynamiki. Jak jeszcze dorzucę, że termodynamiki kwantowej - już wiecie, czym będziemy się zajmować w obrębie najbliższych kilku tematów. 

Ja, czytając pierwszy raz o entropii i termodynamice, byłem bardzo poruszony. Dlatego chciałbym podzielić się z Wami swoją 'zajawką'. Będzie świetnie, obiecuję =)

1.b) Entropii ciąg dalszy, co to znaczy chaos w układzie i czego dotyczy.

Inną, bardziej fundamentalną definicją entropii, jest określenie energii w układzie. Otóż układ zawsze dąży do stanu o najbardziej wyrównanym rozkładzie energii cieplnej. Czyli do tzw. równowagi cieplnej. Energia się rozprasza w toku procesów fizycznych, i to każdych, mówię Wam, to pojęcie też mnie zafascynowało. Dlaczego jest tak, że cokolwiek byśmy nie robili, każdy proces prowadzi do utraty, rozproszeniu energii, do wyrównania energii w układzie, ora w kierunku coraz większego chaosu?

To fascynujące, będzie więcej o entropii, obiecuję, dlatego nie trwóżmy się. Że czegoś na razie nie rozumiecie, to oczywiste, Klawiszy by mi nie starczyło, żeby opisać wszystkie arkana dotyczące entropii w jednym temacie. Na razie musimy zostać z taką wiedzą, jaka została podana na stół. Oczywiście obok jajka i brudnych skarpetek naszego Nastolatka =)

To samo dzieje się z ciepłem. W trakcie procesów samorzutnych dochodzi do utraty energii w sposób nieodwracalny, czyli utrata energii jest wliczona w każdy proces spontaniczny, nie ważne jak byśmy nie ułożyli warunków początkowych. Porządek -> chaos, przeszłość -> przyszłość, skutek -> przyczyna, entropia mniejsza -> entropia większa. I koniec!

A, jeszcze jedno. Ruchy cząsteczkowe, czyli Ruchy Browna. Cząsteczki samoistnie i chaotycznie zderzają się ze sobą, energia kinetyczna przechodzi w cieplną, w drodze tego procesu następuje rozproszenie części energii, kinetyczna zmienia się w cieplną, ale w procesie zawsze stratnym. Jednak opisane powyżej zachowanie prowadzi do wyrównania, równowagi, jeśli chodzi o energię cieplną, ciepłe cząstki robią się chłodniejsze, zimne cieplejsze. 

Jak to działa?

Tam, gdzie jest zimno, jest mniej ruchu. Mniej chaosu. Entropia jest mniejsza. To cząstki typu 'A-leeeezimno', nazwijmy je Bałwankami. Duża energia kinetyczna cząstek typu 'B-eeee', nazwijmy je Baranami (przecież jak jest owca, to jest wełna, i jest ciepło =)), oznacza więcej ruchu, więcej zderzeń, więcej wymiany i straty ciepła, oraz, co za tym idzie, bezpowrotnej utraty części energii cieplnej w procesie rozproszenia. Oraz - co logiczne - więcej chaosu. Większa entropia. Chwytacie?

To energia i ruchy cząsteczkowe decydują o przyczynie i skutku, o przeszłości i przyszłości, proces zwiększania entropii decyduje o czasie i skutku, a nie odwrotnie!

To nieco szalone, więc zwolnię. Kiedy Bałwanki zderzają się z Baranami, Bałwanki robią się cieplejsze, a Barany oddają część wełny i stają się zimniejsze. Żeby wszyscy mieli po równo. Istny PRL, ta cała entropia =)

Jeszcze tylko, na koniec akapitu - inne wyjaśnienie dotyczące entropii. Dlaczego jest skierowana od porządku do chaosu? Z punktu widzenia cząsteczek i wyizolowanego układu - czysta statystyka! Jest więcej możliwych układów chaotycznych niż uporządkowanych, dlatego stan układu dąży w stronę, która jest bardziej prawdopodobny. Czyli - prawdopodobieństwo ułożenia układu Pięciu Bałwanków po lewej i pięciu Baranów po prawej, jeden obok drugiego, równa się jeden. A możliwości ułożenia chaotycznego jest więcej, o wiele więcej. Natura idzie na łatwiznę, tam gdzie ma z górki, a tam gdzie łatwiej, jest po prostu chaotycznie, i do tego więcej możliwości. Jedno ułożenie jajka uporządkowanego -> białko, żółtko, skorupka. Zaś ułożeń rozbitej skorupki, wymiąchania takiego białka z żółtkiem w przedziwne esy-floresy - jest o wiele więcej.

2.a) Zimno - ciepło i szokujące doświadczenie ze skorelowanymi cząstkami.



Zimne cząstki otrzymują ciepło, są mniej chaotyczne, bo się rzadziej i wolniej poruszają, to wynika z zasady zachowania energii, własności Ruchów Browna. I one mają mniejszą entropię niż ciepłe, bardziej chaotyczne i szybciej poruszające się cząstki o wyższej energii kinetycznej. Bałwanki zderzając się z Baranami wyłapują skrawki wełny. Jest im potem cieplej, weselej i ruszają się w sposób bardziej żwawy. Z kolei Barany oddają wełnę, zwalniają, mówiąc hola, hola oddawać! Całe pastwisko dąży do wyrównania sposobu zachowań obu frakcji. Oczywiście ułożą się one w sposób bardziej wymieszany, tak, że nie będziemy mogli powiedzieć /chłopcy na lewo, dziewczynki na prawo/, tylko każdy siedzi gdzie popadnie, poruszając się nerwowo. Tak jest łatwiej, kiedy jest ruch, jest większa szansa, że będzie chaos, więcej możliwości ułożeń chaotycznych niż uporządkowanych. Idzie baca! =)

Entropia całości wzrośnie z biegiem czasu i w związku z dość nieuporządkowanymi Ruchami Browna. Ale PRL i tak będzie, nawet jeśli baca zamarudzi gdzieś po drodze.

2.b) Teraz ta korelacja. Doświadczenie, eksperyment na koniec. To, co opisałem, przyda się nam w późniejszych tematach. Jeszcze zatęsknicie za tym moim prostackim tłumaczeniem - 'A-leeeezimno i Barany-Bałwany', czy jak to tam było, odnośnie cząstek. Moje Laickie Tłuczyska =)

Otóż przeprowadzono eksperyment z cząstkami skorelowanymi. To coś jak splątanie kwantowe, ale mniej intensywne. Takie relacje, korelacje, nie występują w świecie innym niż tym na poziomie kwantowym.

Cząstki skorelowane posiadają pewien zasób informacji, które są identyczne dla jednej cząstki, A-leeeezimno i skorelowanego Barana.

Jednak, co ciekawe, na poziomie kwantowym już nie jest tak samo jak w świecie jajecznym i skarpetkowym. Tu można... odwrócić strzałkę czasu.

Można, owszem, ale tylko w wyizolowanym systemie kwantowym, na dodatek w procesie lekko-sztucznie 'nastawionym' na początku, czyli z wysterowanymi, wyreżyserowanymi warunkami startowymi.

Cząstka trójchlorometanu [chloroform, tak, żeby szybciej usnąć] - atom wodoru (A-leeeezimno, kurde, ręce się trzęsą) oraz atom węgla (Baran, no Baran, widzieliście jak przejechał na ciągłej?). A te 3 chlory pomijamy, niech sobie będą. Ten zimny, oziębia się jeszcze bardziej a drugi, ciepły, nagrzewa się. Niezgodnie z klasyczną teorią o entropii i zasadzie jej ukierunkowania w czasie. Oziębły wodór i napalony węgiel.

A potem - skorelowane atomy pozostawione same sobie.

I co dalej?

3. Finał, już prawie koniec, zaraz będą napisy.

Przeprowadzono dwa eksperymenty. Jeden - zwykły, cząstki nieskorelowane. Ciepło przepływało od cieplejszego do zimniejszego, żeby było po tyle samo. Normalny proces z zachowaniem kierunku od entropii niższej do wyższej. Ciepła cząstka oddaje energię zimniejszej, po drodze tracąc jej trochę na rozproszenie, ale - wszystko zgodne z drugą zasadą termodynamiki, bo wynikowa entropia układu wzrosła, ze względu na bardziej nieuporządkowany rozkład - np. energii. Część w cieple, rozproszonym oczywiście, ale stan w bardziejszej równowadze termodynamicznej, bo ciepłe stały się zimniejsze, a zimne cieplejsze. Jednak - kosztem większego chaosu, wymieszania, nieuporządkowania. Rozproszenie ciepła to wyższa entropia, dlatego wszystko jest w porządku; cały wic polega na tym, że całość ma entropię wyższą, niż na początku.  

Drugi eksperyment to cząstki skorelowane. Przy pomocy pola magnetycznego nadano im taki sam spin. Jednak w owym przypadku, na przestrzeni czasu, który upływał i upływał, zaobserwowano spontaniczny przepływ ciepła... w odwrotną stronę, niż w wyizolowanym, nieskorelowanym układzie cząstek. Czyli - Zimna stała się jeszcze zimniejsza, a ciepła gorętsza, niż była na początku.

Skorelowany układ po prostu, w sposób spontaniczny, odwrócił strzałkę czasu!

W układzie wyizolowanym, w drugim eksperymencie, zaobserwowano spontaniczne przejście ze stanu od większej do niższej entropii. Układ skorelowany przeszedł w stan o wyższym uporządkowaniu, ale niższym statystycznie prawdopodobieństwie wystąpienia...

Wszystko dlatego, że redukcja, czyli spontaniczne, w kierunku od przeszłości do przyszłości - sama własność o nazwie korelacja - maleje! Układ jest bardziej uporządkowany termicznie, ale część informacji przepada - korelacja maleje, nie wiemy już, czy cząstki zachowują takie same, jak na początku własności stanu spinu kwantowego. Korelacja maleje, entropia jest kalkulowana w inny sposób. To, co zostało uporządkowane jeśli chodzi o temperatury dwóch cząstek - zostało zrównoważone, jeśli chodzi o zachowanie informacji wynikającej z korelacji. Co się odwlecze, to nie uciecze... 

To trochę jak z silnikiem i paliwem. Paliwo jest zużywane na rozgrzanie silnika, ale jego ilość maleje. Silnik jest cieplejszy, ale paliwa ubyło. Paliwem byłaby w naszym wypadku korelacja, która maleje z czasem, ale system cząstek wodoru i węgla zyskuje na uporządkowaniu termicznym, entropia korelacji się powiększyła, ale entropia cząstek poza korelacją, tylko dotycząca samej temperatury, zmalała.

Tracimy część korelacji, zyskujemy uporządkowanie termiczne. Entropia układu cząstek, odkładając na bok korelację, zmalała samorzutnie, a termodynamiczna strzałka czasu zostaje... odwrócona. Przeszłość zmienia się miejscami z przeszłością. Gdyby, oczywiście, brać pod uwagę fakt, że entropia w przyszłości układu jest zawsze wyższa.



3.a) Ta cała korelacja nieźle miesza w głowach, jakby samej entropii było mało, ekhm, to znaczy na pewno entropia w naszych głowach rośnie w miarę czytania =)

Gdy w grę wchodzi korelacja, wydaje się, że druga zasada termodynamiki zostaje naruszona. Entropia nie powinna maleć. A maleje, ale jedynie przy obecności korelacji i 'pożeraniu' pewnych informacji związanych z jej spadkiem, tej korelacji. Korelacja to pewna własność kwantowa.

Dlatego - fakt jest faktem - w świecie kwantów mogłoby dojść do pogwałcenia 2 zasady termodynamiki. Jednak - dwie sprawy. 

2 zasada termodynamiki nie obejmuje korelacji, ale przy uwzględnieniu tej ciekawej własności ze świata kwantowego możemy dojść do wniosku, że entropia maleje. Jednak 2 zasada termodynamiki wymaga, abyśmy rozpatrywali cząstki na zasadzie układu klasycznego. Dlatego - w wyizolowanym układzie kwantowym strzałka czasu może zostać odwrócona, ale 2 zasada termodynamiki jak stała, tak stoi.

Koń, jaki jest, każdy widzi.

4. I koniec! Wnioski z naszej podróży...

Strzałka czasu, najwidoczniej, nie jest pojęciem, które jest niezmiennicze i wobec którego powinniśmy się odnosić do wyliczania np. entropii pewnych układów. Strzałka czasu jest relatywna, za to zasada zachowania energii jest niezmienna. Podobnie jak 2 zasada termodynamiki, która moi, że entropia rośnie i rośnie.

A w naszym przypadku zmalała. No, ale przecież jesteśmy w świecie Kwantów. Oraz pod wpływem jego nieodpartego oraz przedziwnego Czaru =)


Aha, zapraszam na Patronite! To nie takie trudne założyć tam konto i wesprzeć klikanie w klawiaturę! :)

patronite/DiesPhys

Oraz na Facebook fanpage; więcej nas, jest ciaśniej ale weselej! ^_^

fanpage/DiesPhys

czwartek, 13 maja 2021

#50 Struny Kosmiczne, czyli Rysy {aka} Melodia Wszechświata

 


0. Wieczorem, panie Rysiu kochany...

...Rozmawiamy o starych Polakach. I o tych z Jeleniej, i o tych z Zielonej Góry. Właściwie to wolałbym jednak napisać coś o Strunach Kosmicznych, ale dziś niespodzianka w postaci polskiego akcentu w badaniu tych jednych z najbardziej tajemniczych zagadnień astrofizycznych. Inna sprawa, że obiecywałem kwanty, ale w myśl zasady, że jestem Naczelnym Laikiem a nie Świńską Rurą albo innym Misiem, patrzę w niebo. Nie widzę Strun Kosmicznych, a może widzę, i nie wiem, że one tam już dawno są? Na pewno widać gwiazdy. I te ciemne, i te jasne. A, zapomniałem. Może o Polakach z Góry Jasnej? Tam odparliśmy atak szwedzki, a Szwedzi, jak wiadomo, od czasu, gdy mają Zlatana Ibrahimovicia, są groźni. W każdym razie, nie możemy lekceważyć naporu tanich szwedzkich skarpetek, bezuciskowych oczywiście.

Po jakże przemiłym entree, jak najbardziej abstrakcyjnym, w miarę skromnych możliwości, zapraszam na odcinek Jubileuszowy! #50 gorących oklasków, 1997 polubień na fanpage'u facebookowym, zbliżamy się do granicy 50/2000/50000 - ta ostatnia liczba to ilość unikalnych wyświetleń bloga. Tymczasem, przy wiwatujących jak zwykle tłumach Laików Czytelniczych oraz przelataujących tu i ówdzie Tłuczków, musimy zadowolić się liczbami #49/1997/47000 i 49, okrągłą rocznicą.

Kosmiczne Struny. Bierę korytko świniowe, i do roboty! [Wstęp sponsorował film pt. /Miś/ - to dla młodszych Czytelników, jeśli jeszcze nie obejrzeliście - lektura obowiązkowa].

1. Wprowadzenie do tematu, czyli Tło Kosmicznego Nasłuchu.

Czym są pulsary, pisałem już dawno temu - w temacie #2 >klik<. Musimy trochę o nich uczytać, bo są kluczowe dla całego tematu. Pulsary to takie kosmiczne zegary. Pulsary to zegary, kosmiczne i liczne. Łatwo zapamiętać, bo się rymuje. Kiedy sygnał z takiego pulsaru jest zakłócony, albo nie jest zbyt dokładny, naukowcy juz wiedzą, że coś jest nie tak, [something is no-yes - w wolnym tłumaczeniu =)]. A już gdy zakłócenia pojawiają się nie w sygnale wizualnym, a w detekcji fal grawaitacyjnych - zmarszczkach samej czasoprzestrzeni (fale grawitacyjne - temat >klik< und ]klik[) - wtedy sprawa zwraca ku sobie oczy astrofizyków z całego świata. Jedną z możliwości zakłóceń sygnałów pulsarów przez fale grawitacyjne jest właśnie przypadek tzw. Strun Kosmicznych. Albo są to zderzenia supermasywnych czarnych dziur. Albo pierwotnych czarnych dziur. Albo rozbite Tłuczkiem atomy fruwająca w tę i nazad.

Straszne rzeczy! Ledwo zaczęliśmy, a już na głowy sypia się czarne dziury, a to supermasywne, a to pierwotne, nie wspominając o pulsarach, które też mogą być wkurzone, że ktoś zaburza im pomiar czasu.

2020 rok, 9.09. Całkiem niedawno w obserwatorium NANOGrav przelała się miareczka. 12 lat badań, danych sterta, ale wreszcie jakieś dziwadła! Obserwatorium to trudni się detekcją fal grawitacyjnych, a analiza zebranych danych z innych obserwatoriów pulsarów wskazuje na coś bardzo niecodziennego. Otóż sygnały wszystkich pulsarów były zakłócane w dokładnie taki sam sposób. Na dodatek, częstotliwość zakłóceń wskazuje na fale grawitacyjne. I teraz - albo-albo. Albo coś zakłóca tak samo pulsary, albo cos jest nie do końca jasne jeśli chodzi o funkcjonowanie samych kosmicznych zegarów.


2. Kiedy mamy już otwarcie, możemy rozgrywać grę środkową. Czym są Struny Kosmiczne?

Wielce prawdopodobnym jest fakt, że istnieje coś, co przypomina Kosmiczne Promieniowanie Tła (w skrócie CMB) w formie grawitacyjnej. Jeśli promieniowanie tła zostawia marker w postaci fali elektromagnetycznej na częstotliwości mikrofalowej, czyli wizualny, to może istnieje jego odpowiednik w postaci 'szumu' zapisanego w strukturze czasoprzestrzeni. Trochę to trudne, ale spokojnie, czytajcie bez nerwówwwwww (kurde! aż sam spadłem z wrażenia z krzesła, kiedy przeczytałem to, co napisałem przed chwilą. Aż /w/ mi się nadusiło! =)).

Na początku, nanosekundy po Wielkim Wybuchu, mogła istnieć, przez dosłownie ułamki sekund, jedna, zunifikowana siła. Zamiast tych, które rozróżniamy obecnie - grawitacji, elektromagnetyzmu, oddziaływań jądrowych słabych i silnych. Wszystko to ze względu na ekstremalne warunki, jakie wtedy panowały: olbrzymia gęstość, mikroskopijna objętość i olbrzymia temperatura młodego Wszechświata. Przeczytałem gdzieś, kiedyś, ciekawe zdanie: że Wszechświat zaraz po /narodzinach/ był aczasowy, czyli istniała sama przestrzeń, a czas /włączył/ się dopiero po pewnym rozdęciu przestrzeni... ale to już inna historia =)

W miarę, gdy młody Kosmos stygł, rozszerzał się i rozrzedzał, siła /rozszczepiła/ się na te, które znamy obecnie. Co ciekawe, tempo stygnięcia mogło być tak szybkie, że czasoprzestrzeń dosłownie /pękła/, pojawiły się na niej Rysy. Co z tego? Otóż to właśnie mogą być Kosmiczne Struny, sieć jednowymiarowych pęknięć na strukturze czasoprzestrzeni, wypełnione czystą energią. To jedna z hipotez.

Tak samo jak ciecz przechodzi przemianę fazową, tak  jedna zunifikowana siła mogła przejść swoistą transformację, podobną do przekształcenia się wody w lód. A co widzimy na lodzie? Rysy, bo to sieć krystaliczna, pełna nieregularnych pęknięć! Podobnie Wszechświat mógł przechodzić przemianę fazową, jeśli chodzi o przejście z jednej siły w cztery oddzielne.

Wraz z ekspansją Wszechświata, struny rozszerzały się wraz z nim. Niestety, mogły one zwinąć się same w siebie albo skrzyżować z innymi strunami, powodując nagłe wybuchy energii. Na przestrzeni miliardów lat energia stopniowo malała, jednak mógł pozostać ślad w postaci tła fal grawitacyjnych. Jak dotąd nie udało się ustalić, czy NANOGrav odkryło... Kosmiczne Tło Grawitacyjne!

3. Dowody rzeczowe i osoby dramatu.

Jeśli NANOGrav faktycznie odkryło Tło Grawitacyjne Kosmosu, byłoby to wydarzenie w astrofizyce na miarę stulecia. Struny Kosmiczne to domniemane potężne struktury, do tego - jednowymiarowe! Zamieszany w badania nad interpretacją danych z NANOGrav jest polski naukowiec - Marek Lewicki z Uniwersytetu warszawskiego, pospołu z Johnem Ellisem z królewskiej uczelni londyńskiej. Niestety, na razie brak jednoznacznych i ostatecznie przekonujących dowodów i potwierdzenia spekulacji, hipotezy, założenia, że zaburzenia w powtarzalności pulsarów to faktycznie Struny Kosmiczne.

Takie tło [uplecione z pierwotnych fal grawitacyjnych] rozprzestrzeniałoby się na całej objętości Kosmosu. Ale dalej jest jeszcze gorzej!

Mogłoby ono być śladem kolizji supermasywnych czarnych dziur, monstrów zamieszkujących centrum każdej, w tym naszej, niewinnie nazwanej (a przecież posiadającej w środku centrum potwora, niczym Ellen Ripley Obcego w /Alien 4/!) galaktyki - Drogi Mlecznej.

Aż się boję napisać: jest bardzo źle, a w dalszej kolejności jesteśmy w.... czarnej dziurze, i to pierwotnej. Być może takie tło grawitacyjne byłoby pozostałością po zderzeniach obiektów o skali czarnych dziur, tylko złączonych po wirującym tańcu w potężnej kolizji... z zamierzchłych czasów, nawet nie wtedy, kiedy Słońce było bogiem. Tylko takich jak pierwotne czarne dziury, czyli powstałe w pierwszych milionach lat po Wielkim Wybuchu - to o nich mowa w poprzednim zdaniu. Czyli - kolejne potencjalne kandydatki na interpretację zestawu danych posiadanych przez NANOGrav.

Jednak nie tak od razu Kosmiczne Stringi zbudowano. Mało prawdopodobne, by takie przejście fazowe pozostawiło ślad w Tle Grawitacyjnym, jednak może tak być, pod warunkiem, że częstotliwość byłaby odpowiednio wysoka. Jednak - niedostępna dla naszych przyrządów pomiarowych. Nie tak łatwo znaleźć Rysę na naszym pięknym Kosmosiku, prawda? Kosmosiku. Hmmmm. Dziwnie brzmi, to chyba taka toaleta dla ufoludków? =)

Niemniej, zapraszam do finałowego aktu. Bez skojarzeń, nie będzie wklejania gołych bab. A zaczęło się niewinnie, od Kosmicznych Stringów. I weź tu, człowieku, zażartuj... =]


4. Co pozostało do popaczenia?

Ano, co się przeczytało, już się nie odpoczyta. 

Parę słów na temat supermasywnych czarnych dziur. Te kosmiczne monstra mogą mieć wielkość miliardów Słońc, a kiedy one się zderzają, to wraz z całą galaktyką. Czyli - gdy dochodzi do kolizji dwóch supermasywnych czarnych dziur, tak naprawdę zderzają się dwie galaktyki. NANOGrav mógł wykryć takie właśnie, bardzo wczesne, zderzenia. A wtedy powstaje duuuużo fal grawitacyjnych.

W sygnale Tła Grawitacyjnego Kosmosu może zawierać się także swoista historia ekspansji Wszechświata, coś jak słoje na pniaku drewna.

Innymi źródłami pierwotnych fal grawitacyjnych w tle pulsujących pulsarów-kosmicznych-zegarów mogłaby być kosmiczna inflacja... Co to takiego?

To wtedy kiedy rozmieniamy się na drobne. A to się dzieje, kiedy piszę o Kosmicznych Stringach... Strunach, Rysach.

Bo na talerzu miały być: skwarki, bizony, glutony i inne feromony. Czyli - kwarki, bozony, gluony, fermiony... to wszystko już w następnym odcinku @diesphys, czyli Fizyki dla Laika czyli Nauki dla Tłuka.

Myślicie, że ten Tłuk to błąd? Błędem byłoby nie wzięcie go do piwnicy; bo czymże innym i gdzie indziej rozbijać atomy? =D



Aha, zapraszam na Patronite! To nie takie trudne założyć tam konto i wesprzeć klikanie w klawiaturę! :)

patronite/DiesPhys

Oraz na Facebook fanpage; więcej nas, jest ciaśniej ale weselej! ^_^

fanpage/DiesPhys

piątek, 7 maja 2021

#49 Gwiazdy Żelazne, czyli Do Czego Prowadzi Zabawa z Fuzją

 


0. Witam ponownie, oburącz klikając.

Mamy Koronawirusa. Mamy łaziki na Marsie. Mamy Teslę, Gwiezdne X i inne wynalazki. Szykuje się Internet w skali satelitarnej, jakieś tam Hyperloop, phi.

Cały Świat zaszył się w Internecie. Takie można odnieść wrażenie. Kiedy sobie przeglądam inne kanały (bo @diesphys to też Kanał; jak już wpadliście, zostaniecie zdegenerowani jak Gwiazdy Żelazne, które dziś przedstawię), mam wrażenie, że gdzieś zgubiła się wyobraźnia i marzycielstwo. Co z tego, że lądujemy na Marsie? Już Ruscy to planowali, w latach 70 ubiegłego wieku. Nie chodzi o fakt, że samo lądowanie jest passe; lądowniki i łaziki marsjańskie są fajne. Chodzi o fakt, że pomysł jest ukiszony jak ogórki, w ruskim słoiku. Radzieccy towarysze już by wiedzieli, do czego ich użyć. Nawet by nie popatrzyli na łazik.

Hyperloop? Ciekawe, ile będzie kosztował. Pewnie tyle, co samochody Tesla. Internet z satelity? Acha, a talerze do nich będą już musiały być nazwane kosmicznymi spodkami. SpaceX, hmmm, nie wiem jak ją skrytykować, ale po prostu jest głupia. I ten cały Elon Mózg..., ekhmm chyba Musk, nie pamiętam dokładnie =)

I nudna, ta SpaceX! Po co się tym jarać? Spytajcie floty Stannisa - na pewno marynarze powiedzieliby, że nie warto. Nie wiem jak Was, ale mnie już te pomysły nudzą. Ktoś poleciał na Marsa. Wylądował. Nazbierał kamieni, wrócił, acha, wcześniej na Marsie założył Szklarnię. Na ogórki, oczywiście.

Dlaczego nie popuścić wodzy fantazji? Dlaczego nie pogdybać, co by było, gdyby...

No właśnie. Gdyby Gwiazdy mogły żyć 10^1500 lat =)

1. Czym są, a czym nie są Gwiazdy Żelazne.

Gwiazdy Żelazne po prostu... nie są wogóle! =) Dziwnie to brzmi, ale to prawda. Nie mogą w zasadzie powstać, to czysta hipoteza, nawet nie ze względu na szacowany wiek się uformowania. Mogłyby powstać, gdyby rozpad protonu nie miał miejsca. A na razie nie wiemy, czy mógłby się rozkasztanić, taki proton.

Po kolei. Jak mogłaby powstać Gwiazda Żelazna? Musiałoby być spełnionych kilka warunków. Wspomniany rozpad protonu nie mógłby zajść, ponieważ do takiego zjawiska dochodzi (jeśli wogóle; zapraszam do tematu nr >#48: klik< ) już po 10^30 lat. To zdecydowanie za krótko dla Żelastwa w Gwieździe, a właściwie do utworzenia się gwiazdy z samego żelaza. Wszystkie protony zdążyłyby się rozpaść, zanim doszłoby do jakiegokolwiek kształtowania się struktury żelaznej w gwieździe, na zasadzie całości, bo żelazne skorupy mają np. gwiazdy neutronowe. I bardzo sobie je chwalą.

Druga sprawa - śmierć termiczna Wszechświata. Zanim doszłoby do utworzenia się Żelaznej Gwiazdy, Wszechświat już dawno znajdowałby się w tzw. równowadze termicznej. Nazwa równowaga termiczna oznacza w dużym skrócie fakt, iż energia cieplna w każdym punkcie przestrzeni byłaby taka sama. Termodynamika jasno określa zasady - wymiana energii cieplnej to coś w rodzaju Robin Hooda - Ci, którzy mają więcej ciepła, oddają bezwarunkowo ciepło zimniejszym kolegom. Mówię tu o cząsteczkach - a niech mnie, znowu skwarki i bizony, czyli kwarki i bozony; właściwie, błędnie je określiłem, bo kwarki i wszystkie bozony to cząstki elementarne, niepodzielne, zaś cząsteczki to [H.2.O] - cząsteczka wody, dwa atomy wodoru i jeden atom tlenu, które z kolei dzielą się na protony, neutrony, elektrony. Ale, chwileczkę!

To nie Chemia dla Jelenia czyli Nauka dla Zbuka, tylko... @diesphys! I sami wiecie, co dalej.

Pożartowaliśmy, dlatego teraz pozwolicie, że Wujo Google wklei Wam reklamę. Zaraz się pochwalę. Po 4 latach pisania Google pozwoliło mi wkleić swoje adsy. 3 dni chodziłem napuszony jak paw, do momentu, gdy zobaczyłem, ile na nich zarobiłem.

Dlatego Wrzucę Wam grafikę, oni swoje, my swoje, w myśl zasady: 'A ja go żołędnym Dupkiem!' =)


To była przerwa reklamowa. A reklamowane było coś z Google, oraz moje zielone wodorosty =)

2. Jak doprowadzić do degeneracji gwiazdy i zmienić ją w kupę złomu. Dosłownie.

Otóż musicie wiedzieć, że proces spalania paliwa przez gwiazdę, jeśli już chcemy dotrzeć do hipotetycznej Żelaznej, i poczekać, te, ba, 10 i 1500 zer po dziesiątce lat, nie jest taki skomplikowany.

To po prostu fuzja jądrowa. Gwiazda na początku spala wodór. Olbrzymie siły grawitacyjne, na przykład naszego Słońca powodują, że atomy wodoru są ugniatane. Z taką siłą, że dwa atomy wodoru łączą się w hel. Jednak aby reakcja mogła zachodzić, muszą zaistnieć pewne warunki. 

Na przykład, aby pokonać siły elektrostatyczne elektronów, które odpychają się wzajemnie, atom obok atomu, potrzebna jest jest olbrzymia siła grawitacji. Tej akurat gwieździe nie brakuje, bo to olbrzymie obiekty - nasze Słońce to jedna z mniejszych gwiazd, a ma masę około 330.000 mas Ziemi i stanowi 99% masy całego Układu Słonecznego. Kwintyliony kilogramów wodoru. Niewyobrażalne. Trzeba się Tłuczkiem posłużyć. Uderzamy się w głowę, wtedy widzimy gwiazdy i mamy trochę lepsze pojęcie... =)

W konsekwencji, w olbrzymiej temperaturze i zgniataniu grawitacyjnym energia kinetyczna i cieplna wytworzona przez syntezowanie atomów danych pierwiastków to efekt w postaci niewyobrażalnej ilości energii 'wypadkowej': zarówno cieplnej, jak i kinetycznej. Siły elektrostatyczne zostają przy olbrzymim ciśnieniu i wysokiej temperaturze pokonane przez siły jądrowe, przyciągające. 

Wyobraźcie sobie, ile czynników musi współistnieć: pokonywanie sił elektrostatycznych, grawitacja, temperatura, olbrzymia energia kinetyczna zderzeń, wydzielana energia cieplna, przyciąganie sił jądrowych silnych... To po prostu fabryka, naturalna, działająca jedynie na zasadzie praw fizyki, a wydajniejsza niż cokolwiek zbudowanego do tej pory na Ziemi ludzką ręką.

Można iść dalej tym tokiem rozumowania, i to właśnie zrobimy: doprowadzimy gwiazdę do czysto hipotetycznej sytuacji, gdy nie da się już nic dalej syntezować, poprzestając na żelazie. Dlaczego akurat żelazo? Czy nie można syntezować np. do technetu? Co może wydarzyć się po drodze do syntezowania takiego, iż w gwieździe pozostanie tylko żelazo? I czy może wogóle dojść do sytuacji, że gwiazda to żelazo, i nic poza tym?


3. Proces taki, że Kafka byłby dumny.

Do tej pory omawialiśmy procesy zachodzące w gwiazdach, jakie udało się już dawno zaobserwować, np. przy pomocy olbrzymich teleskopów, badając widmo światła pewnych obiektów niebieskich. Rozkład widma światła pozwala określić jej skład chemiczny. Dziwne zagadnienie, ale to dopiero początek.

Napisałem, że idziemy dalej tokiem rozumowania syntezy - do granic możliwości... każdej gwiazdy. Bo chcemy Żelaznej!

Gwiazda wypala wodór. Oczywiście, wypala - w cudzysłowie, nic tam się nie jara ani nie kopci, tylko lżejsze jądra łączą się w cięższe, ale wodoru zaczyna brakować. I, co dalej? Kiedy przy fuzji jądrowej uzyskiwany jest hel, przy okazji wyzwala się promieniowanie gamma. Ono też powoduje, że gwiazda 'świeci' - to olbrzymia energia. Na dodatek dochodzi, przy okazji reakcji syntezy w cyklu wodorowym, do emisji wysokoenergetycznych fotonów i neutrin. Obraz jest dość skomplikowany, ale w skrócie - energia kinetyczna i grawitacja pozwalają na pokonanie siły elektrostatycznej odpychania atomów, na drodze reakcji syntezy dochodzi do tworzenia coraz cięższych atomów pierwiastków, przy okazji energia wydostaje się na zewnątrz - gwiazda 'świeci'. Gwiazdy to tak naprawdę kule plazmy. Dziwne jest także to, że niemal spalają... wodę! Dlatego, iż jest w nich dużo wodoru, w późniejszych procesach nawet tlenu. Stąd - dolejcie wody do gwiazdy, a zapali się jeszcze mocniej. No i weź tu ugaś cholerstwo. Tylko po co? =)

Niestety, dalej nie jest za różowo.

Powstaje problem pokonania bariery potencjału. Otóż nie wszystkie reakcje mają wystarczającą energię, aby zbić 'w kupę' jądro takiego wodoru w hel. Ale z pomocą przychodzi tunelowanie kwantowe - rozkład statystyczny i bilans wychodzi na korzyść gwiazdy - co nie zsyntezuje, to ztuneluje. I efekt - mamy kosmiczne żarówki o olbrzymich wydajnościach. Oświeciłem? Na pewno nie tak, jak Słońce, ale to i tak lepsze niż żarówki słynnych firm o brzydkiej nazwie, hmmm, nie poruszę tematu, to nie Nauka dla Zbuka. Tak pachnie ta nazwa. O tunelowaniu pisałem we wcześniejszym temacie >klik<.

Otóż pozostaje kwestia, co się dzieje, kiedy już żelazo zostaje osiągnięte jako 26 w kolejności liczenia. Wtedy dopiero się dzieje. Wiecie co i dlaczego? Już... ocieplam i oświecam =)

Otóż wiązania w atomie żelaza mają to do siebie, że synteza każdego pierwiastka o wyższej liczbie atomowej wymaga dostarczenia większej ilości energii niż gwiazda uzyskuje z procesu fuzji. Kiedy zaczyna tworzyć się żelazo, siły grawitacyjne przeważają nad energią rozpychającą ją od środka, bo żelazo jest po prostu masywne i ciężkie. Gwiazda przestaje być wydajna, ma ujemny bilans energetyczny. I następuje kolaps, oraz, najczęściej - wybuch supernowej, tworzenie się czarnych dziur i gwiazd neutronowych.

Myśleliście, że gdy gwiazda zacznie syntezować żelazo, zachodzą jakieś tajemnicze hokus-pokus-czary-mary, 'twoja stara to twój stary' procesy? Nie. Jest wtedy za ciężko, gwiazda mówi basta i wybucha gniewem. Gniewna supernowa wytwarza więcej energii, niż przez cały okres w dotychczasowym życiu ciała niebieskiego.


4. Smakowicie przygotowane danie główne - w sam raz dla chemików - anemików - duuuuużo żelaza. Fe! =)

Co to takiego, żelazne, długo toto powstawało, jak do tego doszło?

Doszłoby.

Żelazną powłokę mogą mieć np. gwiazdy neutronowe. Cała Gwiazda z Żelaza? Czysto hipotetycznie, tak. Ale - proces jej formowania to długo po śmierci termicznej... Wszechświata! Taka gwiazda hipotetyczna, zbudowana cała z żelaza, byłaby zatem absolutnie zimna, skoro prędzej nasz Kosmos zamarzłby =)

Cały proces formowania się Gwiazd Żelaznych sprowadza się zatem to dwóch prostych zależności: synteza do żelaza - reakcja termojądrowa i tunelowanie kwantowe; pierwiastki cięższe, o ile mogą się wytworzyć (właściwie - tylko po wybuchu supernowej, skupianie się masy w objętościach rozmiaru gwiazd) - rozpad, taki sam jak w naszych elektrowniach jądrowych, czyli reakcje rozszczepienia. 10^1500 lat.

Kluczowy jest czas. W zasadzie cała materia albo rozszczepia się od cięższych pierwiastków 'w dół' - do żelaza, albo syntezuje się - 'w górę', także do żelaza. Dlaczego akurat do żelaza? Bo jest ono najstabilniejszym pierwiastkiem, jeśli chodzi o połowiczny okres rozpadu. Czyli, tak jakby, samo z siebie żelazo rozpadnie się najpóźniej, w porównaniu do innych pierwiastków chemicznych.

5. Co by było, gdyby, czyli cała prawda o Gwiazdach Żelaznych.

Urocze te nasze metalowe gwiazdki. Nie dość, że najczęściej wszystko prędzej by pierdyknęło w supernowej, zanim ktokolwiek zdążyłby powiedzieć dwa razy 'żelazo' - im więcej tego pierwiastka w gwieździe, tym cięższa i tym szybciej dochodzi do kolapsu grawitacyjnego... to jeszcze - tyle czekania! Żeby zobaczyć kupę złomu?

Na koniec dodam, że to już ostatni temat o gwiazdach hipotetycznych. Najbardziej hipo- z hipotetycznych zostawiłem na koniec - Gwiazdy Żelazne najprawdopodobniej nigdy nie nie powstaną. Prędzej nam Wszechświat zamarznie, i to dosłownie.

Także - koniec gdybania, bierzemy się za naszą normę. Tak szczerze wyznam, że stęskniłem się za fizyką kwantową. Dlaczego szczerze? I dlaczego fizyka kwantowa to miałaby być dla nas normą? 

Ponieważ szczerość w naszym klubie - to norma =)

Lubię takie odchyłki od normy, a Wy? Podobał Wam się cykl hipotetyczny?

Ale już dłużej nie martwię. Potraktujmy Gwiazdy Hipotetyczne jako fluktuację... kwantową.

Czyli - wszystko zawarło się w fizyce kwantowej, naszym klubie. 

Łubu-dubu! =)


Aha, zapraszam na Patronite! To nie takie trudne założyć tam konto i wesprzeć klikanie w klawiaturę! :)

patronite/DiesPhys

Oraz na Facebook fanpage; więcej nas, jest ciaśniej ale weselej! ^_^

fanpage/DiesPhys