piątek, 4 stycznia 2019

#32 Nagim Okiem na Mechanikę Kwantową Spoglądając



0. Słowo wstępne.

Dziś opiszę eksperyment, w którym naukowcy osiągnęli niespotykany dotąd efekt.

Okazało się, że można dostrzec efekty kwantowe gołym okiem, bez potrzeby sięgania po mikroskop elektronowy, a nawet taki z lekcji biologii, gdzie ogląda się rozjechaną żabę, ślimaka bez skorupki czy inne paskudztwa.

Dobra, koniec tej ściemy, zabieramy się do rzeczy.

1. Kto, kiedy, potem będzie - ‘jak’.

Zespół naukowców z Cambridge (na szczęście nie są to słynni amerykańscy naukowcy, którzy przecież wiedzą już wszystko) zbudował chip półprzewodnikowy, który przetwarza elektrony w stan kwantowy. Stan ten ma to do siebie, że emituje światło, jednakże cały ten układ nie jest jak dotychczas dostępny jedynie na poziomie mikroskopu, i to elektronowego, czyli w niedostępnej dla pani czy pana z biologii skali; światło można dostrzec gołym, nieuzbrojonym okiem (nieuzbrojone oko to oko bez przyrządów pomiarowych, niestety nie oznacza to oka rodem bohaterów z X-Men, takiego Cyclopsa czy innego Supermana. Wiem, szkoda.)

Kieruje się promień lasera na urządzenie zawierające nadciekły płyn w stanie kwantowym. Odkrycie owo może kierować w stronę wynalezienia bardzo czułych detektorów.

Sytuacja miała miejcie we wspomnianym Cambridge w roku 2012 więc jest to świeża sprawa (oczywiście, biorąc pod uwagę dinozaury czy epokę lodowcową ;)).

Dlaczego płyn nadciekły? Ponieważ mechanika kwantowa działa szczególnie dobrze wtedy, gdy temperatura jest ekstremalnie niska, a cząstki bardzo małe. Nadciekły płyn w stanie kwantowym to już skala bliska zera bezwzględnego (~ -272 st. C).

Zespół badaczy dokonał swoistego zmieszania elektronów z fotonami, aby uzyskać cząstki kwantowe o wielkościach, jak na skalę cząstek elementarnych, olbrzymich. Grubości ludzkiego włosa. Na domiar złego, cząstki te zachowywały się jak nadprzewodniki, czyli przewodziły prąd (możemy powiedzieć, w dużym przybliżeniu, bo tak naprawdę definicji, czym jest prąd elektryczny, jest wiele – strumień wolnych elektronów) bez oporu…

Wiem, że to dużo, jak na jeden akapit, ale pomyślcie w ten sposób.

Elektrony i fotony grubości ludzkiego włosa? Cząstki ze świata nano, gdzie logika jest zupełnie inna niż w naszej codzienności, a intuicja wykształcona na bazie doświadczeń z naszego świata zupełnie zawodzi?

Tak.

2. Opis doświadczenia.

Zbudowano mikroskopijne jamy, w których, w obrębie mikrochipu, sąsiadowały elektrony i fotony.

Efekt był dość dziwny.

Powstały nowe cząstki – tzw. ‘polaritony’, bardzo lekkie, aczkolwiek mogące się poruszać bardzo swobodnie w obrębie paszczy. Jaskini. No, tej jamy.

Dr Gab Christmann, prof. Jeremy Baumberg i dr Natalia Berloff z Uniwersytetu w Cambridge, wraz z ekipą badaczy z Krety (Kretyni?) wyprodukowali nowe próbki, które pozwoliły polaritonom poruszać się swobodnie w obrębie jam bez blokowania się nawzajem. Swobodny przepływ cząstek, bo to przecież nadciekłość.

Wstrzeliwano je w taki sposób, że tworzyły dwie tzw. ‘plamki laserowe’. Efektem był nadciekły płyn o właściwościach kwantowych.

Co najciekawsze, płyn zaczął spontanicznie oscylować (czyli, po prostu, płynąć naprzemiennie w dwóch przeciwnych kierunkach) do przodu i do tyłu. Ruch ten spowodował, że całość zaczęła przejawiać najbardziej znane cechy świata kwantów: superpozycję, splątanie kwantowe, i wiele innych, o których możecie przeczytać u Wujostwa Gu.

Jednakże wielkość, skala tych kwantowych zjawisk daleko wykroczyła poza zwykłą sobie normę: ze świata tak małego, jak 10^-15 metra, do grubości ludzkiego włosa.

Wyobrażacie sobie, że patrzycie na włos, a on jest rozdwojony? Nie! Nie mówię o rozdwajających się końcówkach. Jedynie o tym, że włos naprawdę jest podwójny, pomimo tego, że to jeden włos…
I też nie dlatego, że mamy jakieś dioptrie na minusie…


Trudno powyższe zdanie zrozumieć, ale w świecie kwantów takie zachowania to norma. Cząstka jest w dwóch miejscach jednocześnie ale realnie, naprawdę. To sprzeczne z naszą logiką, ale zapewne niejeden elektron zdziwiłby się, że krzesło ma cztery nogi a nie osiem i że stoi w jednym miejscu a nie w dwóch.

Albo – trochę łatwiej – wyobraźcie sobie członka jakiegoś plemienia z dżungli amazońskiej, którego złapano, zawiązano oczy i wywieziono do igloo w na Grenlandii. Śnieg byłby dla Indianina czymś bardzo dziwnym, wręcz sprzecznym z czymkolwiek, co kiedykolwiek widział, nienormalnym.

To dobre słowo. Dla nas elektrony są nienormalne, dla elektronów – my.

3. Doświadczenie w opisie rozleglejszym.



Polaritony z nadciekłego płynu, te duże cząstki kwantowe, objawiały nam całą dziwną własność mechaniki kwantowej. Dokonywały splątania, ale -nie tylko.

Jeszce dziwniejszym był fakt, że płyn próbował się odpychać… od samego siebie. Mógł także wirować jedynie w określonych ilościach… wiem, brzmi to absurdalnie, ale rezultatem były wiry o liniach regularnych, nie owalnych czy okrągłych. To tak jakby odległości były skwantowane, a my to widzieli gołym okiem. Czy wyobrażacie sobie wiry złożone z kresek, takie trochę… kanciaste? Kwadratowe wiry? Odległości uległy skwantowaniu, na naszych oczach!

Poprzez rozdzielenie promieni laserowych dr Christmann i jego współpracownicy bezpośrednio kontrolowali rozchlapywanie się płynu kwantowego, formując wahadło gibające się milion razy szybciej od bicia ludzkiego serca.

Dr Christmann dodaje: ‘To nie są zjawiska, która można oglądać na co dzień. A drugim cudem jest perfekcyjnie dobranie parametrów doświadczenia, musieliśmy być bardzo precyzyjni. Mogliśmy sterować naszym polaritonowym płynem kwantowym poprzez przemieszczanie wiązek laserowych, które go wytwarzały.’

4. Wnioski z naukowej wioski.

Zwiększenie liczby wiązek laserowych jedynie dodawało kolejnych niespodzianek, a raczej komplikowało stany kwantowe. Mnożyło je.

Długofalowym celem doświadczeń było stworzenie podobnych stanów kwantowych za pomocą baterii elektrycznej w temperaturze pokojowej. Jakby im było mało.

Jednakże, gdyby ów cel został osiągnięty, stałoby się możliwe zbudowanie nowej generacji hiperczułych żyroskopów (to takie urządzenia stosowane w awionice, pomagające utrzymać pion. Przydałyby się po Sylwestrze, prawda, Laicy? ;)) do pomiarów grawitacji, pola magnetycznego oraz do tworzenia obwodów kwantowych… Zupełnie nowa technika, człowiek się gubi.

Ale zanim człowiek się zgubi, chciałby tylko dodać, że eksperyment był sponsorowany przez Radę Badań Nauk Fizycznych i Inżynieryjnych oraz Unię Europejską.

To tak jakbym zakończył w stylu Ulicy Sezamkowej:

‘Dzisiejszy program sponsorowany był przez literki ‘G’, ‘K’ oraz cyfrę…

=].

Aha, zapraszam na Patronite! To nie takie trudne założyć tam konto i wesprzeć klikanie w klawiaturę! :)

patronite/DiesPhys

Oraz na Facebook fanpage; więcej nas, jest ciaśniej ale weselej! ^_^

fanpage/DiesPhys

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz